„Świństwo” Teatr WARSawy – podstępy kobiecej psychiki i męskie więzienie

  7 grudnia, 2021

Trzy dziewczyny. Każda inna. Stoją przed lustrem i przed publicznością. Zaczynają swoją spowiedź. Niewygodną, bolesną, wyciągającą na światło dzienne brudy, które niejeden chciałby zatrzymać u siebie, zamieść pod dywan. Po co opowiadać historię, której lepiej nie słuchać, bo doprowadzi cię w tak mroczne miejsca, że zaczniesz się zastanawiać nad jednym fundamentalnym pytaniem:


0

– Kim stał się człowiek?

 To o tyle istotne pytanie, bo w tym przypadku zakończenie spektaklu przynosi niepokojącą odpowiedź. Choć niekoniecznie taką, jakby chciał zobaczyć widz. „Świństwo” w reżyserii Adama Sajnuka na podstawie francuskiej książki Marie Darrieussecq to opowieść o degradacji jednostki, jej metamorfozie, zniewoleniu, uwięzieniu w pętach stereotypów i społecznej zmowy. To opowieść na wskroś feministyczna, której koniec mocno boli, bo przecież nie tak powinna się ona skończyć.

Co prawda, sam spektakl, choć doskonale wyreżyserowany, nieco cierpi na nadmiar. Długo zastanawiałam się, czego było tam za dużo: czy emocji, czy surrealizmu, czy zdarzeń, które ostatecznie ukształtowały bohaterkę (-i). Dlatego też w pewnym momencie odłączamy się od samej historii, stajemy obok, przestajemy odczuwać tę dramatyczną historię, z której człowiek powinien jak najszybciej uciekać, by nie zdeformować swojej psychiki. Bohaterki tkwią w sytuacji niemożliwej, uwikłane w coraz większą obsesję.

Jak spojrzeń na siebie, czyli ŚWIŃSTWO to TY

Kobieta potrafi znieść wiele. I upokorzeń, niedomówień, wyglądowych poprawek i związkowych rozczarowań. Jednak w tym znoszeniu, zaczyna pojawiać się uzależnienie od drugiego człowieka. Jej samopoczucie i samoocena nie są zbudowane na solidnych fundamentach a na kaprysach drugiego człowieka, mężczyzny, partnera, szefa, klientów. Kobieta staje się niewolnicą pustych słów i gestów, gubiąc tym samym swoją tożsamość i nie potrafiąc stawić czoła strachom, które głęboko w sobie skrywa.

Jednym z najważniejszych rekwizytów spektaklu jest lustro. W końcu tam każdego dnia spoglądamy na siebie i dostrzegamy wszystkie nierówności naszego ciała. Bohaterka (-i) też je widzą, jednak w ich oczach niedoskonałości urastają do coraz większego problemu. Patrzą na siebie w lustro i coraz mniej siebie poznają. Odbijają się w oczach klientów i dopóki widzą w nich uwielbienie, pożądanie, trzymają się jeszcze dryfującej tafli. Gdy jednak owo pożądanie znika, gdy mężczyzna, którego kochają, zostawia je same z pewnym poczuciem obrzydzenia, one same zaczynają wpadać w głębiny, z których już nie ma powrotu.

Jest to spektakl, który pokazuje kobiece uzależnienie wynikające z pęt narzuconych przez społeczne normy. Kobieta ma przecież wyglądać, pachnieć, być wiecznie młoda, uśmiechnięta, mieścić się w rozmiar XS, nie żreć, być fit, nie pracować i być zdaną na łaskę i widzimisię swego ukochanego. Wpadając ten srogi system weryfikacji, same zaczynamy nakręcać poczucie wstrętu do samej siebie, nie odnajdując szczęścia w swoim życiu i byciu tu i teraz.

„Świństwu” w Teatrze Warsawy towarzyszy perksuja na żywo (na której gra Szymon Linette), dodająca dramaturgii, podbijając jeszcze bardziej emocje, uwypuklając uczucia bohaterek. Doskonale wybrzmiewa w tych momentach, w których powinna. Świetne jest również aktorstwo – szczególności kobiet, które miały niełatwe zadanie zmierzyć się z rolą zbudowaną na tak powszechnych lękach i braku samoakceptacji. W miejscu, gdzie świadomość ciała musi być jednym z mocnych atrybutów, tu musi poddać się ocenie, zweryfikować swoje lubię / nie lubię, miłość do samej siebie. Nikt tu się nie rozbiera, nie pokazuje piersi, a jednak wygłaszane monologi sprawiają, że aktorka może poczuć się nago na scenie, obnażając kobiece bolączki. Na brawa więc zasługują Ada Dec, Justyna Fabisiak i Angelika Kurowska, które utrzymały wysoki poziom do samego, niełatwego końca.

Nie potrafię powiedzieć czy spektakl mi się podobał. Zostawia w pewnym zawieszeniu. Nie czuję się doszczętnie sponiewierana, ale też nie był mi obojętny. Być może surrealistyczne wątki wybijają z rytmu, odbierając pewnej prawdziwości przedstawianym wydarzeniom, a tym samym możliwości utożsamiania się z bohaterkami.

Ale przecież to, co dzieje się w naszych głowach, często przybiera nieoczekiwane kształty. To jak myślimy – niespodziewane kontury. Dlatego warto ze „Świństwem” się zmierzyć, choć jest to sztuka nie z tych lekkich. Na pewno nieprzyjemnych. Czy dobrych? Nie wiem, ale w tym przypadku warto przekonać się samemu.

Metryczka:
Przekład:Barbara Walicka
Reżyseria i adaptacja: Adam Sajnuk
Obsada: Ada Dec, Justyna Fabisiak, Angelika Kurowska, Konrad Żygadło
Kostiumy: Katarzyna Adamczyk
Charakteryzacja: Marta Dąbrowska
Reżyseria światła: Artur Wytrykus
Muyzka na żywo: Szymon Linette

———————————–

Dodatek

 Teatr WARSawy chwilowo pozostał bez siedziby, stąd na stronie nie znajdziecie bieżącego repertuaru ani nie kupicie biletów na spektakle. Mam nadzieję, że taka sytuacja nie potrwa długo. Czy niesie to zmianę na lepsze?

Poniżej znajdziecie oświadczenie dyrektora Adama Sajnuka:

[mc4wp_form id="3412"]
Wpis powstał w ramach tematu: Spętana w braku akceptacjiSpętana w braku akceptacji


%d bloggers like this: