Jakoś tak wyszło, że z Natalią Kukulską nie było mi po drodze.
Nie przepadałam za jej muzyką, choć ceniłam ją jako artystkę. Dlatego też koncert, który zagrała wraz z Atom String Quartet oraz mężem Michałem Dąbrówką był dla mnie wielkim zaskoczeniem. Naprawdę wielkim.
Gdy szłam na koncert spodziewałam się Natalii, którą słyszałam gdzieś w radiu, gdzieś na jutubie, czy dawniej w telewizyjnych listach przebojów. Spodziewałam się tego, co znam, i co nie do końca mi pasowało. Tyle że ta nietypowa mieszanka z Atomami sprawiła, że na koncert czekałam z niecierpliwością. Bo choć teoretycznie wszystko może pójść nie tak, to tu zagrało wszystko.
Było doskonale. Wyśmienicie. Cudownie.
Jeden z najlepszych koncertów, na jakich ostatnio byłam. I to zaserwowany przez gwiazdy polskiej sceny muzycznej. Jazzowej, popowej, zadziornej. Świeżo upieczona mama przy akompaniamencie świetnych instrumentalistów, zawładnęła sceną i porwała publiczność. Niemal dosłownie, gdyż cała sala nie raz wstała, i nie raz aktywnie włączała się w koncert. I ja nie mogłam odmówić sobie tej przyjemności.
Zacznijmy jednak od początku, bo jak zawsze każdy szczegół ma znaczenie. Rozstawiony sprzęt, światła. Na scenę wchodzą muzycy z Atom String Quartet. Chwilę potem dołącza do nich Michał Dąbrówka. Świetny, muzyczny wstęp, nieprzyćmiony charyzmatyczną wokalistką. Fenomenalne solówki, jeszcze lepsze wspólne wejścia.
Po kilku utworach wchodzi Natalia. Na pierwszy ogień – Pióropusz z płyty Ósmy plan. Bardzo dobry wspólny początek. Pod każdym względem. Niesamowite partie instrumentów smyczkowych idealnie komponowały się z wokalem Natalii.
Jednak największe ciary, prócz samego zakończenia, w czasie którego publiczność nie mogła pożegnać się z artystami, miałam w czasie dwóch utworów. Z jednej strony subtelne, a z drugiej pełne pierwotnej energii So natural. Zadziałało tu wszystko: światła tworzące nastrój przez subtelny wokal po świetną nastrojową grę. A gdy rozbrzmiał premierowy kawałek Kobieta z nadchodzącej płyty Natalii Kukulskiej , to serce załomotało mi jak oszalałe. Nie wiem jeszcze jak będzie brzmiała oryginalna wersja, bo ta będzie mieć premierę dopiero jutro, ale aranżacja według Atomów, to był prawdziwy muzyczny grom.
Są filmiki na youtubie z nagraniami utworów, które zostały zagrane na koncercie. Jak się jednak domyślacie, to nie ta moc, to nie ten dynamit, to nie to energetyczne szaleństwo. Gdybym miała możliwość, poszłabym jeszcze raz. I jeszcze raz. Bo taka muzyka, bo taki wokal to miód na serce i duszę.
Powtórzę jeszcze raz, bo takie informacje powtarzać uwielbiam: koncert Natalii Kukulskiej z Atom String Quartet oraz Michałem Dąbrówką był fantastyczny. I jeśli kiedykolwiek mieliście wątpliwości, by na takowy się wybrać, to od razu mówię: rezerwujcie bilety!
P.S. Nie zawsze, gdy artysta zejdzie ze sceny, całe wydarzenie ma swój koniec. Tak było i w tym przypadku. Specjalnie do Skierniewic zawitał dyrektor Muzeum Jazzu, który przywiózł kolekcję oryginalnych plakatów jazzowych z lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych. Dlatego też przestroga: zawsze czytajcie ogłoszenia do końca- bo możecie przegapić prawdziwe perełki!