Katarzyna Groniec goni króliczka, czyli recenzja płyty „ZOO”

  23 kwietnia, 2017

Są takie płyty, które zachwycają nas jedynie pojedynczymi utworami. Są takie, które połykamy w całości, ale już kolejne odsłuchy coraz bardziej zniechęcają nas do nagranego materiału. Czasem od razu wiemy, że kupiliśmy coś, co zupełnie nie nadaje się do słuchania, choć wydawało nam się, że ten jeden utwór, który puszczamy na Youtubie, był genialny.


1

Tak bywa.

Bywają również perełki, które od pierwszej nuty, od pierwszego słowa, oczarowują nas i już nie puszczają. Do ostatniego dźwięku. Do ostatniej wygranej sekundy. Nigdy jednak nie sądziłam, że oczaruje mnie płyta, w której poezja śpiewana miesza się z piosenką aktorską, a jednocześnie wszelkimi trendami muzycznymi obecnymi na rynku. Taki misz-masz jest bardzo niebezpieczny i może zaprowadzić artystę w ślepy zaułek, z którego nie ma odwrotu.

A gdy jeszcze ktoś próbuje mocować się z legendą, jaką jest Agnieszka Osiecka, to niemal jest pewne, że przepadnie z kretesem. Katarzyna Groniec spróbowała. To mogło skończyć się tylko źle. Nie dość jednak, że Groniec się obroniła, to jeszcze zrobiła to w doskonałym stylu. Ujarzmiła Osiecką wkładając ją we współczesne ramy. Jednocześnie nie pozbawiła jej nic a nic poetyckości.

Niemożliwe? A jednak. Płyta „ZOO z piosenkami Agnieszki Osieckiej” Katarzyny Groniec to perełka, z którą koniecznie musicie się zapoznać. Jeśli będziecie mieli możliwość, to również uczestniczyć w koncercie, który będzie dla Was jeszcze większym przeżyciem. Jedno i drugie dostarczy Wam wielu emocji i sprawi, że uwierzycie w muzyczne eksperymenty. Bo z pewnością do takich należy ta płyta.

Groniec dla mamy, Kasia dla malucha

Artystce udało się stworzyć ciekawą hybrydę – taką, jaką najlepszym twórcom udaje się przy kreacji filmów animowanych. Bo przy płycie „ZOO” świetnie bawią się dorośli, odkrywając wcale nie tak oczywiste wersy, jak i dzieci, które chwytają się pojedynczych, zabawnych słów jak i przyjaznych, często skocznych i energicznych dźwięków. Skąd to wiem? Bo mój dwuletni syn, uwielbia tę płytę! Nie raz i nie dwa słyszałam tylko:

– Mamo! Oj da!

Wiecie, bo „Oj da” to fragment fantastycznej „Piosenki o ptasim życiu”, w której melodyjny i bardzo delikatny wstęp szybko zamienia się w taneczny numer wypełniony elektronicznym bitem. Więc mamie nie pozostaje nic innego, jak szybko włączyć płytę i wypełnić kolejne polecenie syna:

– Mamo! Tańcz!

A na sam koniec:

– Mamo! Króliczek!

Cała płyta stanowi trochę taką jazdę rollecosterem. Raz powoli wznosimy się, poddając się chwili i czując ten delikatny wiatr we włosach, by za chwilę pędzić do przodu, ładując się ogromną dawką energii. Mamy momenty poetyckie, jak i mocniejsze, rockowe. Przede wszystkim mamy charyzmatyczną Kasię, która wykorzystuje doświadczenie przy interpretacji niełatwych tekstów. Fenomenalnie brzmi „Nie zabijaj mnie powoli” jak „Chodzi o to, żeby nie być idiotą”, który zresztą zaskakuje samym aranżem. Tu jednak słychać przede wszystkim zabawę tekstem i samą modulacją głosu.

Czasem słyszymy pojedyncze instrumenty, czasem szeroką gamę dźwięków. Czasem Groniec nas kołysze, innym razem buja i wprawia w doskonały nastrój.

Płyta „ZOO” to twór, który będę polecać każdemu, kto chce się zmierzyć z Agnieszką Osiecką. Może po nią sięgnąć zarówno wielki fan artystki, jak i słuchacz młody wychowany na zupełnie innych formach muzyki. Poezja śpiewana? Pewnie! Ale przecież nie musi być tak „banalnie” jak jesteśmy do tego przyzwyczajeni. W końcu o to chodzi w prawdziwej sztuce: by łamać schematy i burzyć stereotypy.

A to Katarzynie Groniec udało się świetnie.

Płytę można nadal kupić na empik.com. Bądź na bieżąco z promocjami dostępnymi na stronie qpony.pl, by zdobyć ją jeszcze taniej!

[mc4wp_form id="3412"]


%d bloggers like this: