Czasem sobie myślę, że największą bolączką bardzo dobrej książki jest jej błędne przyporządkowanie do określonego gatunku. Gdy na okładce pojawia się hasło „Najlepszy kryminał szwedzki roku 2014”, czytelnik oczekuje, że powieść, którą czyta będzie przejawiać wszystkie cechy gatunkowe, za które pokochał skandynawski kryminał. Gdy tak się nie stanie, przeżywa rozczarowanie, a tym samym skreśla autora ze swej listy pisarzy wartych uwagi. Nie zawsze jest to jednak wina samego autora i jego warsztatu, a raczej konieczności klasyfikowania i wkładania do szufladek. I to jeszcze takich, które wydadzą się w danej chwili atrakcyjne dla osób odwiedzających księgarnię.
Najprawdopodobniej ten sam los może spotkać powieść „Weź mnie za rękę” Tove Alsterdal, która to skradła moje serce. Nie udało jej się to z poprzednią historią przedstawioną w „Grobowcu z ciszy”. Tym razem jednak kolejne strony przewracałam z zawziętością, pewną złością, emocjami, które powinny pojawiać się przy lekturze. Tyle że… No właśnie. W Szwecji książka uważana jest za kryminał i w tej kategorii otrzymuje nagrodę. Może to być mylące, gdyż „Weź mnie za rękę” bliżej do powieści obyczajowej z elementami kryminału niż odwrotnie. Gdy na powieść spojrzymy właśnie w ten sposób i odrzucimy pewne ograniczenia gatunku, przed oczami pojawi nam się wciągająca historia, w której to nie brakuje odrzucenia, tajemnic czy zagmatwanych relacji rodzinnych.
Wróćmy jednak do początku. Bo książka rzeczywiście zaczyna się jak rasowy kryminał. Już na pierwszych stronach stykamy się z… samobójstwem. A przynajmniej tak chce myśleć policja, która bardzo szybko zamyka sprawę. Mocne, początkowe uderzenie, dość szybko przeradza się w historię innego kalibru. Poznajemy Helene Bergman, siostrę dziewczyny, która właśnie popełniła samobójstwo. Początkowo jej zachowanie wydaje nam się irracjonalnie, gdyż robi wszystko, by najbliżsi, a także znajomi z pracy nie dowiedzieli się, że właśnie przechodzi żałobę. Jej samej jest dość trudno, gdyż relacje rodzinne, w które została uwikłana od najmłodszych lat, nie były łatwe. Matka zniknęła, gdy ta była mała i nie rozumiała zbyt wielu rzeczy, ojciec alkoholik nie potrafił zająć się własnymi córkami, stąd też legalną opieką na dziewczynkami przejęła kobieta, która przez rok próbowała tworzyć związek z owym, opuszczonym przez żonę, mężczyzną. Charlie, siostra Helene, zawsze była indywidualistką, w centrum uwagi. Nie potrafiła robić rzeczy uważanych za normalne. Wciąż zmieniała mieszkania, była wolnym duchem. I wciąż oskarżała przybraną matkę o nieszczęścia, jakie spotkały jej rodzinę.
Każdy kryminał musi mieć zbrodnię. Musi mieć też śledztwo, choć niekoniecznie prowadzone przez wydział policji. Niekoniecznie nawet musi to być dziennikarz, ani prywatny detektyw. Ważne, aby po nitce do kłębka dojść do prawdy. W tym przypadku, policja zeszła nawet nie na drugi, ale chyba na trzeci plan. Nie pojawił się też żaden dziennikarz, u którego została pobudzona podejrzliwość. Jest za to siostra. Porzucona jak Charlie, lecz idąca zupełnie inną, wydawałoby się idealną drogą. Kobieta, która odcięła się od swojej rodziny, skupiająca się tylko na najbliższych (mężu i dzieciach), którzy nie wiedzieli o istnieniu pozostałych. Sama intryga kryminalna schodzi na dalszy plan, gdyż Helene początkowo wierząca w teorię policji, zaczyna zadawać pytania. Przeszłość zaczyna znów nabiera kształtów i barw, a ona sama zaczyna podróż, której nigdy by się nie spodziewała, a która da jej odpowiedzi na pytania, których nigdy by się nie odważyła zadać. Śmierć Charlie początkuje lawinę wydarzeń, która nie tyle diametralnie zmienia jej życie, co wpływa na postrzeganie rzeczywistości. I nareszcie pomogą pogodzić się ze stratą.
Każde porzucone dziecko czy żyjące w patologicznej rodzinie, pragnie wiedzieć dlaczego. Dlaczego rodzić je zostawił? Dlaczego nie był odpowiedzialny? Dlaczego dopuścił do tego, by dziecko musiało wyglądać przez okno, oczekując pojawienia się ukochanej mamy czy taty? Dlaczego wybrał nałóg a nie nas? Co było ważniejsze od ukochanego dziecka, które nie widzi świata poza nim? Są to pytania, które nigdy nie znikają, choć niektórzy potrafią je skrzętnie zakopać i nie powracać do nich przez długie lata. Gdy jednak pojawi się ta iskierka, sprawa nie będąca nigdy zamkniętą, powraca ze zdwojoną siłą. Tak też się stało z Helene, dzieckiem, które nie rozumiało, dlaczego matka je porzuciła. Gdy Charlie umiera, kobieta prowadzi swoje własne prywatne śledztwo. I choć głównym celem jest znalezienie sprawców zabójstwa siostry, to tak naprawdę, na pierwszy plan wysuwa się matka. To jej ślad zaprowadził Charlie do Buenos Aires, tam też sprowadził Helene. Podróż staje się próbą pogodzenia i zrozumienia. Oswojenia się z historią. Drogą do wybaczenia.
„Weź mnie za rękę” to jednak nie tylko próba rozwikłania zagadki tajemniczej śmierci czy też podróż w przeszłość, ale też opowieść o zbrodniach jeszcze większych i jeszcze bardziej przerażających. W latach siedemdziesiątych, w Argentynie miała miejsce tzw. brudna wojna. Wtedy też odsunięto od władzy Panią Prezydent, a stery nad państwem przejęło wojsko. Ruchy opozycyjne zwalczano wszelkimi dostępnymi środkami. Przede wszystkim jednak każdego przeciwnika nowej władzy pozbywano się w taki sposób, by słuch o nim na zawsze zaginął. Nim jednak to nastąpiło, każda uwięziona osoba przechodziła serię tortur, od których obecnie skóra cierpnie, a złość wręcz rozpływa się po naszym ciele. Do dziś ruch matek wychodzi na ulicę, by uczcić ofiary tamtych wydarzeń. Według nieoficjalnych statystyk zaginęło wtedy 30 000 osób. Tove Alsterdal stworzyła emocjonującą powieść, w której bardzo zgrabnie połączyła ciemne karty historii Argentyny z dramatem rodzinnym odbywającym się tysiące kilometrów dalej, w mroźnej Szwecji.
„Weź mnie za rękę” wymyka się prostej klasyfikacji. Nie jest to typowy kryminał, choć z pewnością nie jest to zwykła powieść obyczajowa. Gdy jednak nie będziemy na siłę próbować włożyć powieści do jednej z szufladek, z pewnością przyjemność z obcowania z książką będzie jeszcze większa. Ja gorąco polecam. I tak jak ostatnia powieść autorki nie pozostawiła po sobie śladu i nie wywołując zbyt wielu emocji, tak ta na pewno jest warta naszej uwagi.
Tytuł: Weź mnie za rękę
Autor: Tove Alsterdal
Wydawnictwo: Akurat
Data premiery: 11 maja 2016
Moja ocena: 7/10
Za przesłanie egzemplarza do recenzji dziękuję Wydawnictwu Akurat i Business & Culture.
[podsumownie ocena=”7″ tytul=”Weź mnie za rękę” brief_review=”Mroczna opowieść o dramacie rodzinnym ubranym w kryminalną intrygę rozgrywającym się w mroźnej Szwecji i gorącej Argentynie” rok=2016 schema=”Book” link=”https://okonakulture.pl/2016/06/05/wez-reke-tove-alsterdal-recenzja-ksiazki/”]