Koniec „Żony Idealnej”, nowy rozdział „Suits”?

  12 marca, 2016

Dawno, dawno temu, popełniłam wpis, w którym zachwycałam się genialnością „Żony idealnej”. Był to serial, który skradł moje serce od pierwszego odcinka i trzymał przy sobie długi czas. Jego poziom był wyrównany, a mogło odnieść się wrażenie, że z sezonu na sezon forma scenarzystów, reżyserów i aktorów rosła. Niemal każdy odcinek wzbudzał wiele emocji i trzymał w napięciu, a ja tylko odliczałam dni pomiędzy kolejnymi epizodami.

UWAGA! W tekście pojawiają się spoilery! Czytasz na własną odpowiedzialność!


0

Jednak to, co dobre, kiedyś musi się skończyć. Podobno siódmy sezon jest ostatnim. Podobno, gdyż jeszcze nie ma oficjalnego komunikatu. Gdy jednak przyjrzymy się konstrukcji kolejnych odcinków, łatwo dostrzec, że nieco odstają od poprzednich sezonów. Już nie ma tego napięcia, które było dostrzegalne w poprzednich sezonach. Główni bohaterowie, oprócz rzecz jasna Alicii Florrick (genialnej Julianny Margulies) zostali odsunięci w cień. Siódmy sezon wydaje się być pożegnaniem z widzami i oswojeniem się z odejściem bohaterów. Jednocześnie stanowi to pewien kolec, który upuszcza powietrze z dobrze napompowanego balonu. Nie ma już tej intensywnej pracy, pędu nad sprawami z pierwszych sezonów. Nie ma też rywalizacji pomiędzy kancelariami czy nie czuć nawet tych szaleńczych przygotowań do wyborów. Czyli wszystkiego tego, co czyniło „Żonę idealną” serialem niemal wybitnym. Siódmy sezon to próba zbudowana małej kancelarii działającej w biurze mieszczącego się, uwaga, w domu. Małe, choć ważne sprawy, sprawiły, że odcinki można oglądać jak tzw. procedural. I to chyba jest największa bolączka serialu. Bo przecież inne elementy, jak chociażby aktorstwo, nadal trzymają bardzo wysoki poziom, a Julianna Margulies nie zwalania tempa, a na pewno nie obniża poprzeczki.

Scenarzyści próbują zrekompensować widzom mniejszą ilość emocji pomiędzy bohaterami, sprawami nawiązującymi do kontrowersyjnych tematów, które dopiero co raczkują w świecie prawa i nie mają jednego, poprawnego rozwiązania. Jak choćby, wspomniany na blogu, problem publikacji nagich zdjęć dzieci przez rodzica jako dzieła sztuki (ma do tego prawo?) 

A dlaczego w ogóle Alicia znalazła się ponownie na początku drogi? Dlaczego po raz kolejny buduje „kancelarię” i walczy o klientów? Szósty sezon był dość nierówny, ale… znów zakończył się w starym, dobrym stylu. Jednak najważniejszą kwestią były wybory na prokuratora stanowego, które Alicia przegrała. I bynajmniej nie chodziło o zbyt małą liczbę głosów, a sfałszowanie wyników. Główna bohaterka musi ratować swoją reputację.

I choć wydawało się, że pozostawienie Alicii w tak surowych warunkach, a jednocześnie zapowiedź współpracy (wojny) z Canningiem, zwiastowały ogrom emocji… Tak się nie stało. Pewne wątki zostały albo szybko porzucone, albo też zamknięte. Pewne wciąż czekają na swoje zakończenie. I choć z żalem, to trzeba przyznać, że scenarzyści zadbali o każdy jeden odcinek, ale zapomnieli o „Żonie Idealnej” jako całości.

Tym samym obawiam się o losy drugiego serialu ze świata prawa, który rozpalił moją miłość już pierwszym odcinkiem. Choć „Suits” też miewało swoje lepsze jak i gorsze momenty, ostatni sezon udowodnił wreszcie, że nie da się zbyt długo utrzymać tak skrzętnie chowanej „tajemnicy”. Cudzysłów pojawia się tu nieprzypadkowo, gdyż ową tajemnicę poznawało coraz więcej osób. Ostatni odcinek to prawdziwa jazda bez trzymanki, gdzie emocje sięgają zenitu i… zostawiają nas z zakończeniem, którego można było się spodziewać (z logicznego punktu widzenia i honoru produkcji) Tyle że… No właśnie serial ma być dalej kręcony. Podobno ósmy sezon (a mamy dopiero zakończenie piątego) jest bardzo prawdopodobny. Pytanie tylko, jak sytuację z więzieniem i oficjalnym przyznaniem do oszustwa, zamierzają rozwiązać scenarzyści? Wśród fanów padają różne propozycje, jednak żadna z nich nie wydaje mi się w pełni satysfakcjonująca. Mike Ross nie może być już nigdy prawnikiem, gdyż nikt nie przyzna mu odpowiednich uprawnień. Z kolei sama kancelaria straciła reputację, którą będzie bardzo ciężko odbudować. Pozostaje jeszcze kwestia, w którym momencie rozpocznie się szósty sezon – ukaże odsiadkę Mike’a czy też przeskoczymy w czasie?

I właśnie takie zakończenie, choć najbardziej wiarygodne, stwarza zbyt wiele komplikacji. „Suits” podbiło serca nie tylko tajemnicą, która może ujrzeć światło dzienne w każdej chwili, ale także „chemią” pomiędzy głównymi bohaterami. Obawiam się, że tak jak „Żona idealna” straciła na tym, że Alicia odeszła od dużych kancelarii i lubianych postaci, tak „Suits” mogą podzielić jej los. Oglądanie świata z dwóch perspektyw: więzienia i kancelarii nie wydaje się satysfakcjonujące. A jeszcze mniej, powrót Mike’a do pracy wśród prawników.

„Żonę idealną” być może żegnamy, na „Suits” jeszcze czekamy. I mam nadzieję, że kolejny sezon dostarczy równie dużo emocji, co piąty, a jednocześnie nie pogrąży się w mało wiarygodnych i absurdalnych rozwiązaniach fabularnych. I oczywiście nie straci „chemii”, która napędzała serial. Niestety, wszystko wskazuje na to, że tak właśnie może się stać.

[Update] Oficjalnie – nie pojawi się nowy sezon „Żony idealnej”!

[mc4wp_form id="3412"]


%d bloggers like this: