Po lekturze książki „Gdzie się podziały dziewczęta?” jestem na tak i nie. Leena Lehtolainen napisała bowiem powieść, która stanowi niezwykłą mieszankę. Jednak mieszankę nie zawsze strawną. Choć czyta się z zapartym tchem, kryminalna intryga odchodzi gdzieś w zapomnienie, ustępując problemom społecznym. Na koniec lektury pojawiły się dość oczywiste pytania: jak potraktować najnowszą odsłonę serii kryminalnej o policjantce Marii Kallio? I czy książka spodobała mi się na tyle, by sięgnąć po kolejne tomy fińskiej pisarki?
Kryminał – nie!
Sięgając po „Gdzie się podziały dziewczęta?” niemal każdy czytelnik nastawi się na wciągający kryminał kolejnego skandynawskiego autora, który zadba nie tylko o podniesienie ciśnienia w żyłach, ale i zwróci na problemy, które targają społeczeństwo. Jednak w tym przypadku moje nastawienie było całkowicie mylne. Bo choć sprawę rozwiązuje policjantka, Maria Kallio, stojąca na czele niedawno utworzonej jednostki do przestępstw niezwyczajnych, i choć w mieście miały miejsca cztery przestępstwa (trzy zaginięcia i jedno morderstwo), które na pierwszy rzut oka coś łączy, tak naprawdę, powieść stanowi pretekst do ukazania problemów wielokulturowości. Brakuje więc typowego trzymania napięcia, które nie dałoby nam zasnąć, dopóki nie poznamy sprawcy. Brakuje także dobrze zawiązanej intrygi, która zaskoczyłaby czytelników finałem bądź też nietypowym rozwiązaniem spraw. Dlatego też jako kryminał, powieść „Gdzie się podziały dziewczęta?” nieco kuleje, a wręcz można poczuć się nieco oszukanym. I właśnie samo zakończenie (w kontekście kryminału) rozczarowuje, pozostawiając nieprzyjemny niedosyt emocji związanych ze śledztwem. Czytelnikowi jest już obojętne jak potoczyły się kolejne sprawy, nieważny jest również motyw. Nie wszystko też wydaje się być na tyle rzeczywiste, by mogło się zdarzyć, a niektóre wątki są zbyt powierzchowne. Ale..
Powieść obyczajowa – tak!
Nie oznacza to jednak, że książka „Gdzie się podziały dziewczęta?” jest zła. Wbrew pozorom to kawałek dobrej literatury obyczajowej, dzięki której mamy szansę zajrzeć nie tylko w duszę społeczeństwa fińskiego, ale również imigrantów. Wielokulturowość, która powoli staje się chlebem powszednim bogatszych krajów zachodnich to zarówno i dobro, i zło. I w taki sposób przedstawia to Leena Lehtolainen, która ani nie dyskryminuje imigrantów, ale i też nie przyklaskuje każdej tradycji i prawom religijnym, które przestrzegają. Na kartach powieści pokazuje zarówno zwolenników jak i osoby, którym jest to obojętne. Przedstawia również rasistów, gotowych na poświęcenia w „słusznej sprawie”. Opisuje osoby nietolerancyjne, które za wszelką cenę chcą się pozbyć obcego elementu z ulic miast, ludzi, którzy nie chcą pracować na „leniwych imigrantów” wykorzystujących przyjazną politykę państwa.
Jak się okazuje rasizm to coraz głębszy problem, także w Finlandii, w której napięcia pomiędzy obcymi sobie kulturami stają się coraz mocniejsze i wyraźniejsze. W „Gdzie się podziały dziewczęta?” autorka wzięła pod lupę muzułmanów, którzy uciekając przed reżimem i śmiercią trafili na fińską ziemię. Pomimo groźby jaka wisi nad ich życiem, imigranci wyznający islam, nie potrafią odnaleźć się i dostosować do obyczajów obowiązujących w skandynawskim państwie. Boją się kultury Zachodu, która według ich mniemania i surowego postrzegania rzeczywistości deprawuje i sprowadza na złą drogę. Dzięki takiemu ujęciu kwestii imigracji, Lehtolainen zastanawia się nad dość ważnym, a jednocześnie coraz częściej pojawiającym się pytaniem – jak powinno traktować obcokrajowców, którzy postanawiają zamieszkać na zupełnie nieznanych im terenach, tak różnych od rodzimych stron. Czy powinni za wszelką cenę porzucić własne przekonania czy może spróbować zaadaptować się w nowym środowisku? Gdzie leży złoty środek? Autorka nie pozostawiła żadnej oczywistej odpowiedzi, pozostawiając z dylematem czytelnika. Jedno jest pewne – w takiej formie, wielokulturowość państwa nie może istnieć. Izolowanie się obu kultur prowadzi do ostrych starć i szerzenia się nienawiści, w dużej mierze wynikającej z braku zrozumienia i wzajemnego poznania. Z drugiej strony, pozostaje wolność człowieka, który ma prawo do zachowania własnej tożsamości. Jest to zagadnienie niezwykle trudne i najprawdopodobniej jest jednym z najbardziej zajmujących zagadnień współczesnego świata oraz polityki zagranicznej i wewnętrznej państw nie tylko europejskich, ale także innych prozachodnich krajów.
Uwolnić kobiety!
Inny, niemniej ważny temat, który pojawił się w książce, wiąże się bezpośrednio z miejscem, jakim zajmuje kobieta wśród ludności wyznającej islam. Kobiety, które chciały uwolnić się z więzów, które narzuciła im religia, zaginęły bez śladu. Chcąc iść ścieżką, którą podążają kobiety europejskie, sprowadziły na siebie wrogość oraz nienawiść mężczyzn z rodziny. Czy tak powinno być? Czy należy coś z tym robić? Pomagać im? Jest to praca ciężka, niemal syzyfowa, o czym zresztą przekonała się bezpośrednio bohaterka, Maria Kallio, która uczestniczyła w budowie szkoły policyjnej w Afganistanie. Przebrnięcie przez mentalność tamtejszej społeczności i postawienie się wszelkim terrorystom i bossom, wydaje się być walką z wiatrakami. Jednak jest to ważny krok, który powoli uwalnia kobiety spod władzy mężczyzn.
Wyraziści bohaterowie
Czym jednak byłaby powieść bez świetnych kreacji bohaterów. Na pierwszy plan wysuwa się Maria Kallio. Jest to, niemal jak każdy detektyw, policjant, komisarz występujący w kryminale, osoba po przejściach i licznych problemach. W tym jednak przypadku, Kallio może cieszyć się szczęśliwą rodziną – dwójką dorastających dzieci oraz mężem, który nieraz cierpliwie czeka z obiadem. Maria nie jest również typową policjantką. Wcześniej pracowała przy badaniach, innym razem dorywczo pomagała policji. Kierowanie specjalną komórką wydaje się być w końcu pewnego rodzaju stabilizacją.
„Gdzie się podziały dziewczęta?” to już 11 odsłona cyklu, choć tylko pięć tomów ukazało się na polskim rynku. Na całe szczęście, książka jest napisana tak lekko i sprawnie, że brak znajomości poprzednich losów policjantki, nie stanowi większego problemu. I choć powieść nie jest kryminałem z krwi i kości, i choć wątki obyczajowe są tu dużo ważniejsze, czyta się szybko i z zainteresowaniem. I choć nie raz otwiera się nóż w kieszeni na opisywaną niesprawiedliwość, a także demoralizację i nienawiść pewnych osób, to brnie się do końca. Bo w końcu kto odnajdzie dziewczęta z rodzin muzułmańskich, jeśli Kallio porzuciłaby sprawę, a my razem z nią?
Tytuł: Gdzie się podziały dziewczęta?
Autor: Leena Lehtolainen
Wydawnictwo: Rebis
Za możliwość przeczytania książki, dziękuję portalowi sztukater.pl