Jak wygląda współczesna powieść kobieca? Najczęściej główną bohaterką jest dojrzała kobieta po przejściach, która porzuca dotychczasowe życie i szuka swojego nowego miejsca na ziemi, w którym zapomni o przeszłości, problemach. W budowaniu przyszłości pomaga jej natura, wiejskie otoczenie, drewniany domek w Różanach czy nad rozlewiskiem i oczywiście książę z bajki przyjeżdżający na białym rumaku – szarmancki, czarujący, rycerski. Przeciwieństwo dotychczasowych partnerów życiowych głównej bohaterki. Jest też inna możliwość – romans wszech czasów. Ona i on. Z jednej strony są razem, lecz z drugiej napotykają na swojej drodze wiele przeszkód. Oczywiście nie brakuje opisów namiętnych pocałunków i romantycznych scenerii, trójkątów, zdrad, ale i szczęśliwych zakończeń. Ostatnio triumfy święci także powieść erotyczna ociekająca o „pornografię”, sado-maso i inne fantazje kobiece. Kajdanki, zniewolenie. I choć wydaje się, że kobieca literatura jest bogata, ma wiele głosów i typów, bardzo często przeradza się w infantylną historię, w których jedynym marzeniem kobiety jest znalezienie mężczyzny swojego życia. Z którym uwinie gniazdko i z którym będzie przeżywać orgazm za orgazmem. Oczywiście, wszystko co napisałam, jest bardzo dużym uogólnieniem. Co więcej, taka powieść jest potrzebna, gdyż pozwala kobietom uwalniać gdzieś głęboko skryte marzenia i dawać nadzieję. Lub po prostu oderwać się od rzeczywistości i przenieść się gdzieś do domku w Toskanii. Jednak jak się mówi, co za dużo, to nie zdrowo, a od nadmiaru lukru mogą boleć nie tylko zęby, ale i mogą skutecznie ucierpieć szare komórki. Katarzyna Gryga, podobnie jak jej główna bohaterka z debiutanckiej powieści, postanowiła nie podążać trendami wyznaczonymi przez polskie (i nie tylko) pisarki i stworzyła książkę buntowniczkę. Książkę, w której nie znajdzie się ani grama cukru (chyba że w cukierkach dla ukochanego Wyżła), za to będzie sączyć się powolutku cynizm, dominacja i ucieczka od typowej roli kobiety. „Suka” to opowieść o samcu alfa zamkniętym w kobiecym ciele.
Suka, bo takie imię przy narodzinach otrzymała tytułowa bohaterka, ma 26 lat, nie pracuje na etacie, jest wolnym strzelcem, umawia się zarówno z facetami jak i kobietami, nie ma potrzeby angażowania się w stały związek, a do tego najlepiej dogaduje się z własną matką i psem wyżłem. Nie lubi jak ludzie oceniają ją miarą wyglądu i ilości seksapilu, a do tego jest osobą nieprzystosowaną do życia w społeczeństwie. Najlepiej czuje się we własnym towarzystwie z książką (lub innym strawnym słowem pisanym) w ręku lub na nartach w samotności wysoko w górach.
Suka. Imię, które naznaczyło jej tożsamość. Nie jest suką w pospolitym znaczeniu tego słowa. Suka to kobieta, która nie da sobie w kaszę dmuchać, bawi się słowem, nienawidzi wciskania w ramy i szufladkowania. Suka to samiec alfa stojący na czele hierarchii, znający swoją wartość i nie dający się omamić słodkim słówkom. Suka stawia na inteligencję i branie życia we własne ręce, a nie pozostawianie go zadłużonego w kredytach we frankach, zamkniętego w jednorodzinnym domu na osiedlu i open space’ach w korporacjach.
Katarzyna Gryga nie dała uciec bohaterce na wieś ani do Toskanii. Nie znalazła dla niej księcia z bajki a swoją drugą połówkę, Mariannę, kazała porzucić, gdy ta okazała się nie do wytrzymania. Nie pozwoliła się jej wkręcić w pracę marzeń dla agencji realizującej milionowe kampanie, gdy ona sama miałaby harować za 1500 zł i dysponować własnym samochodem. Dała jej za to żyć i oddychać pełną piersią. Dała jej rozum i myślenie, dzięki któremu stała się tak wyrazistą postacią, że trudno o niej zapomnieć. Suka już później tylko się przewija, nie jako mgliste wspomnienie udanej lektury, ale jako postać mocna, zmuszająca do zastanowienia się nad tym wariatkowem, w którym przyszło nam żyć.
W „Suce” nie jest ważna sama historia. Nie jest ważne, jak niesamowite przygody, perypetie, przeżycia czekają na bohaterkę tuż za kolejnym rogiem w mieście. Nie zastanawia nas wcale, co niesamowitego wymyśli autorka, czym nas zaskoczy ani jaki będzie twist całej opowieści. Broń Boże. „Suka” to przede wszystkim Suka. Jej myśli, jej poglądy, jej rozumowanie, jej spojrzenie i zachowanie. „Suka” to Suka i nic więcej nie trzeba dodawać. To, jak wypadną wakacje z matką, jak potoczą się relacje z Marianną i czy uda się jej znaleźć pracę, stanowi tylko pretekst, do tego by jeszcze mocniej wyeksponować Sukę. A może i samą autorkę, gdyż w powieści nie brakuje odniesień do samej Grygi. Widać pewne podobieństwo także w podejściu do życia i roli kobiety. Jednak na pytanie ile w Suce jest Grygi, musiałaby odpowiedzieć sama autorka.
Jednocześnie książka jest mocno osadzona w polskiej rzeczywistości i tego, co dzieje się na scenie (pop)kulturalnej na świecie. Nie brakuje Wojewódzkich, Grey’ów i Houellebecq’ów, iPadów, Smoleńska i wakacji pod palmą. Pojawiła się również kwestia wyzysku w pracy, problemów ze stażystami i niską płacą niemal za darmochę. Wszystko jednak strawnie wplecione i nie przygniatające nadmiarem odwołań i symboliki. Jedyny problem może być taki, że oparcie się na znanych obecnie symbolach budujących nasz świat, może odbić się brakiem zrozumienia za kilkanaście lat. Dziś czyta się wyśmienicie, lecz jutro może być tylko bełkotem. To jednak jedyny „minus” książki.
Chwilę przed końcem „Suka” nieco przymiera (może to przez tą grypę), by znów wystrzelić dobrym zakończeniem. Mocne, dobre i przede wszystkim trafne. Można nie zgadzać się z Suką, jednak takich bezkompromisowych powieści na polskim rynku brakuje. Takich, które zerwą ze schematem, pokażą kobietę silną, pewną siebie, dorównującą męskiej płci. W których młoda kobieta bierze los w swojej ręce i nie czeka na księcia, który przeprowadzi ją przez życie.
Więcej, zdecydowanie więcej takich książek, powieści, manifestów.
Tytuł: Suka
Autor: Katarzyna Gryga
Ilość stron: 200
Wydawnictwo: Studio Emka
Ocena: 9/10