Wpis jest lekko spóźniony, ale mam nadzieję, że pomimo to pochłoniecie zestawienie fotografii, które dla Was wygrzebałam. Jako że wczoraj hucznie świętowano Dzień Książki (z pewnością u wielu portfel zrobił się lżejszy o te kilkadziesiąt złotych), ja postanowiłam zaprezentować Wam pewien rodzaj sztuki powiązany z książkami.
Książka telefoniczna, jak się okazało, może mieć niejedno oblicze. Nie musi być nudna i straszyć kolumnami numerów telefonów – przydatnych, ale wyglądających mało apetycznie. Dla mola książkowego, a tym bardziej konesera sztuki i estetyki, książka telefoniczna może stanowić jedno z najnudniejszych „dzieł” człowieka. Być może są osoby, które lubią tego typu „literaturę”, ale raczej są to odosobnione przypadki 😉 Obecnie książki telefoniczne spotyka dość marny los, gdyż w dobie Internetu i łatwego dostępu do sieci, wielu woli wyszukać numer wystukując zapytanie u wujka google. Po co jednak marnować tyle kilogramów papieru, skoro można z niego stworzyć całkiem przyjemne rzeczy, które zamiast informować będą cieszyć oko, stojąc na półce w salonie. Nim jednak przejdziemy do części właściwej postu, chciałabym napisać kilka słów o samej książce telefonicznej – nie jest ona bowiem wynalazkiem XX wieku. Pierwsze egzemplarze ukazały się 21 lutego 1878 roku w Stanach Zjednoczonych w stanie Connecticut. „Katalog” składał się z jedynie z jednej strony, na której pojawiło się 50 nazwisk uporządkowanych według czterech kategorii. W książce znalazła się informacja (a raczej prośba), by nie telefonować częściej niż dwa razy na godzinę lub dłużej niż trzy minuty (w czasach, gdy telefon nosimy niemal cały dzień przy sobie, wydaje się to być strasznie restrykcyjne). Wypadałoby również wspomnieć, że nie istniało wtedy coś takiego jak numer – użytkownicy niezwykłego wynalazku jakim był telefon, podnosili słuchawkę, łączyli się z dyspozytorem i informowali z kim chcą porozmawiać. Dyspozytor łączył z odpowiednią osobą.
Teraz jednak książka telefoniczna to przeżytek. Dlatego mam dla Was kilka propozycji na kreatywne spożytkowanie makulatury. Zacznijmy od czegoś prostszego, choć wymagającego precyzji i cierpliwości. Artystka Kristiina Lahde stworzyła słup telefoniczny – składa się on jedynie z żółtych stron książki telefonicznej. Z boku przypomina to nieco plaster miodu.
Zaawansowaną formą są już portrety tworzone ze stron książki telefonicznej. Specem w tworzeniu papierowych wizerunków jest kubański artysta Alex Queral, który, prócz podstawowego surowca, wykorzystuje nóż i akryl. Niech Was jednak nie zwiedzie niepozorność rysunków – są one stworzone w trzech wymiarach. Cały proces można nazwać rzeźbieniem w papierze.
Interesujące portrety wychodzą spod pędzla Carlosa Zunigi, który również tworzy portrety, ale… poprzez zamalowanie odpowiedniego fragmentu kolumny książki telefonicznej. Pomimo ograniczonych środków, „obrazy” są dokładne. Bardzo często portret powstaje w wyniku połączenia kilku stron, czasem kilku kolorów. W jego kolekcji, oprócz portretów, znajdują się również scenki czy pejzaże. Oto efekty jego pracy
Rzeźby 3D z prawdziwego zdarzenia stworzył Chen Long-bin, tajwański artysta. W większości przedstawiają głowy Buddy, ale w jego kolekcji można znaleźć portrety innych znanych osób. Rzeźby buduje tylko i wyłącznie z książek telefonicznych, magazynów i czasopism.
Inne ciekawe zastosowanie to zaprojektowanie sukienki „uszytej” z kartek papieru wyrwanych z książki telefonicznej. Efekt końcowy może się podobać. Problemem może być jedynie spotkanie się z kiepską pogodą na zewnątrz. Ale czy moda nie wymaga poświęceń? Osobą odpowiedzialną za przygotowanie eko sukienki jest Jolis Paons
Tak więc moi drodzy – czas na wiosenne porządki! Bierzemy książki telefoniczne w ręce i zaczynamy tworzyć. Ktoś chętny?