Skoro zima za oknem rozgościła się, a niska temperatura przyprawia o zgrzyt zębów, postanowiłam nawiązać do aury za oknem i przygotowałam typowo zimowy wpis.
Ice Art, czy jak to woli sztuka lodu, to sztuka, która przemija. „Przy życiu” trzyma ją tylko niska temperatura, a gdy tylko nadchodzi ocieplenie, rozpływa się i znika. Czy w takim razie warto tworzyć coś co zniknie, szczególnie gdy nie znamy dnia ni godziny? Kaprysy pogody bardzo szybko mogą zniszczyć dzieło, które tworzyliśmy przez kilka/kilkanaście godzin. Jednak prace artystów potwierdzają jedynie, że choć Ice Art przemija, to warto oglądać rzeźby nawet przez ten krótki czas. Ich piękno zamknięte w zamarzniętej w wodzie czy fantazyjne kształty jedynie potwierdzają ich wielkość.
Oczywiście są miejsca, gdzie rzeźby lodowe stoją niewzruszone przez cały rok. Choćby Alaska, gdzie odbywają się Mistrzostwa Świata w Rzeźbie Lodowej. Jest to oczywiście największe święto dla wielbicieli i pasjonatów tej formy sztuki. Na świecie odbywa się także wiele festiwali podczas których można zachwycać się lodowymi rzeźbami. Także w Polsce. Co roku, w grudniu, w Poznaniu odbywa się Międzynarodowy Festiwal Rzeźby Lodowej. W zeszłym roku brało w nim udział 24 zawodników z 9 krajów. Zwycięzcami zostali Michał Mizuła (Polska) i Samuel Girult:
Drugie miejsce należało do zespołu z Japonii – Yoshihito Kosaka i Hiroyuki Suzuku
Mistrzostwa Świata na Alasce odbędą się na przełomie lutego i marca. Zainteresowanych zapraszam na stronę wydarzenia. A poniżej kilka innych prac już z całego świata i z różnych festiwali: