Ostatnio przez moje ręce przewijają się książki, które poruszają głównie tematykę wojenną. Tym razem przeniosłam się do Sajgonu, gdzie w latach pięćdziesiątych toczyła się wojna wietnamska prowadzona głównie przez Francuzów. Graham Greene, autor króciutkiego „Spokojnego Amerykanina” stworzył niepowtarzalną wielowymiarową opowieść nie tylko o polityce, dyplomacji i wojnie, ale i przenikaniu się dwóch zupełnie różnych kultur, przeplatając jednocześnie historię trójkąta miłosnego.
Greene to zwodniczy pisarz był. Pierwsze strony wskazują, że książka stanowić będzie zapis odradzającej się miłości, przeplatana śledztwem dotyczącym śmierci jednego z amerykańskich obywateli. Nic bardziej mylnego. Greene wykorzystał uczucie głównego bohatera do zaprezentowana nie tylko odmiennych kultur, ale i ścierania się dwóch zupełnie różnych postaw człowieka, a także stanowisk politycznych.
W takim razie o czym jest „Spokojny Amerykanin”? Fabuła skupia się na wycinku życia brytyjskiego reportera Thomasa Fowlera, który zakochał się we Wschodzie – poznał kobietę, ale i upodobał sobie tamtejszy sposób egzystowania społeczeństwa. Sajgon traktował za swój prawdziwy dom, a myśl o powrocie do Anglii, napawała go pewnego rodzaju przerażeniem. Akcja rozgrywa się w latach pięćdziesiątych, a tłem historii jest konflikt francusko-wietnamski. Podczas pobytu w Sajgonie, Thomas poznaje tytułowego Amerykanina – Aldena Pyle’a. Między panami nawiązuje się dziwna więź, którą trudno nazwać przyjaźnią, choć obaj ją tak nazywają.
Autor przez całą książkę posługiwał się przeciwieństwami. Na stronach powieści jest ich pełno, jak różnice w postrzeganiu miłości, młodość i starość, Wschód i Zachód, neutralność i angażowanie się w różnego rodzaju sprawy. Poruszamy się pomiędzy jedną postawą a drugą, zastanawiając się, która z nich jest właściwa. Greene zostawia odpowiedź czytelnikowi, poddając w wątpliwość tezy, które wcześniej wysnuł. Pisarz dał czytelnikowi dowolność w interpretacji, on tylko podał fakty, myśli i czyny. Kiedy wydaje nam się, że Pyle postępuje niesprawiedliwie wobec Fowlera, nagle dowiadujemy się, że Fowler nie zawsze postępował czysto i nieskazitelnie.
Greene, nie narzucając nam prawd, a jedynie naświetlając drogę, stworzył interesującą galerię postaci. Każda z nich okazuje się skomplikowana, a zachowanie bardzo często odbiega od tego, czego się spodziewaliśmy. Żaden z bohaterów nie jest prostolinijny (oprócz Foung, która tak naprawdę została zepchnięta na margines powieści) ani papierowy. Czujemy przez kartki papieru ich życie, ich rozterki i pragnienia. Potrafią nas zaskoczyć zachowaniem, choć nie zawsze pozytywnie. Fowler jak i Pyle raz wzbudzają sympatię, innym razem irytują czytelnika. I tak przez całą powieść czytamy z zaciekawieniem o dalszych losach każdego z nich.
Thomas jest przeciwieństwem Pyle’a. Pierwszy prezentuje postawę: nie angażować się, a jedynie opisywać rzeczywistość. Próbuje radzić sobie z problemami za pomocą cynizmu, czarnego humoru i ironii, których Pyle nie zawsze pojmuje. Z kolei Alden, wysłannik rządu (najprawdopodobniej) angażuje się całym sobą, trzyma się jak tonący brzytwy jednej idei i nie puszcza jej, nawet gdy wokół giną niewinni ludzie. Co nie oznacza, że Greene poszedł po najmniejsze linii oporu i stworzył czarny charakter. Wręcz przeciwnie – ukazał młodzieńca, który walczy o ideały i wierzy w nie całym sercem. Naiwność okazuje się być jego największą wadą.
Jednak najważniejszym motywem pojawiającym się na kartach książki nie jest wcale przyjaźń ani miłość ani nawet konflikt francusko-wietnamski. Fowler wierzy, że nigdy nie będzie musiał angażować się w wojny, związek, relacje międzyludzkie. Jak się jednak okazuje pod koniec powieści, jest to niemożliwe. Zawsze przyjdzie moment, który zmusi nas do tego, by opowiedzieć się po którejś stronie i wybrać to, co jest dla nas najlepsze. Neutralność pozwala przetrwać, ale nie pozwala żyć.
„Spokojny Amerykanin” wyróżnia się jeszcze jednym elementem. Greene napisał powieść, gdzie nie padają długie, rozbudowane zdania, w których jedno trafne porównanie goni drugie. Tutaj za pomocą oszczędnych, często prostych słów, potrafimy wyobrazić sobie świat, w którym przyszło żyć bohaterom. Czyta się łatwo i szybko, co nie znaczy, że książka nadaje się jako przerywnik pomiędzy ciężkimi lekturami. Jest to literatura przez duże L.
Gorąco polecam!
Moja ocena: 8/10
Tytuł: Spokojny Amerykanin
Autor: Graham Greene
Wydawnictwo: Muza SA